Pamiętam, jak w młodości poznałem Czesława Niemena – opisuje początki zajawki Misiek. Był na tyle zafascynowany jego postacią, że planował zapuścić podobną brodę (zrezygnował z tego, bo jego była całkiem siwa, a nie czarna) i zgromadził w domu pokaźną kolekcję kapeluszy. W późniejszych latach wszedł z spółkę z
Śmierć ukochanego człowieka jest zawsze bolesnym doświadczeniem, pełnym żalu, cierpienia, krzywdy, łez, buntu i rozpaczy. Bez względu na to, kogo się straciło - czy matkę, ojca, przyjaciela, brata, męża, córkę, czy żonę, niezależnie od okoliczności zgonu - strata uderza w samo serce. Śmierć bliskiej osoby W jaki sposób uporać się z niewiarygodnym cierpieniem? Jak zaakceptować uczucia opuszczenia i straty? Jak w sposób świadomy przebyć proces żalu i zdrowienia? Przez jakie etapy żałoby przechodzi osierocony człowiek? spis treści 1. Żałoba Etapy żałoby 2. Jak sobie pomóc w sytuacji śmierci kogoś bliskiego? Czy psychoterapia pomaga w okresie żałoby? rozwiń 1. Żałoba Każdy w indywidualny sposób przechodzi przez okres „godzenia się” z wieczną rozłąką z ukochaną osobą. Ból po stracie zawsze towarzyszy śmierci człowieka bliskiego naszemu sercu. Wszechogarniający smutek jest czasem nie do zniesienia. Nie pomagają rozmowy z przyjaciółmi, samotność, łzy, codzienne wizyty na cmentarzu. Bez względu na okoliczności śmierci (wypadek, choroba, starość), chęć zaprzeczenia przemijania jest kusząca. Zobacz film: "Gdy ukochana osoba odejdzie" Oprócz doświadczenia smutku, żalu, lęku, gniewu i samotności, często pojawia się poczucie winy, depresja, a nawet myśli samobójcze. Po co dalej żyć, skoro zostałem sam? Żałobnik intensywnie poszukuje sensu śmierci zmarłego. Pogrzeb jako to fizyczne pożegnanie się z nieboszczykiem na ziemskim padole, ale również proces żałoby, to sytuacje skrajnie stresogenne, podczas których człowiek uruchamia szereg mechanizmów obronnych. Etapy żałoby są przechodzone przez ludzi, którzy przeżyli stratę bliskiej osoby, w sposób bardzo płynny, przenikający się. Nie muszą następować po sobie i nie wszyscy ludzie w taki sam sposób przechodzą przez wszystkie etapy żałoby. Po stracie przeżywa się najczęściej: I – szok i otępienie emocjonalne, II – tęsknotę i rozpacz, III – dezorganizację i rozpacz, IV – reorganizację życia, powracanie do równowagi. Nie wszyscy ludzie przeżywają w pełni wszystkie etapy, wszystko zależy od konstrukcji psychicznej i wsparcia otoczenia. Najczęściej osoby cierpiące po stracie kogoś bliskiego zaprzeczają śmierci, oddalają jej realność, uciekają od kontaktów z ludźmi, izolują się, wycofują się do własnego wnętrza, by w samotności przeżywać swoje „piekło”. Niektórzy identyfikują się ze zmarłym, np. poprzez przyjęcie jego sposobów ubierania się, zachowania, mówienia czy gestykulacji. Idealizują zmarłego, wracają do miejsc, w których przeżyli z nim wspólne chwile. Inni przeciwnie – pragną odseparować się od wszystkiego (przyjaciół, mieszkania, pamiątek), co jest źródłem wspomnień i unaocznia za każdym razem wielkość straty. Etapy żałoby Mimo iż czasy współczesne określa się jako „cywilizację śmierci”, w której pełno przemocy, rozlewu krwi, aborcji, eutanazji i cierpienia, to przeciętny człowiek nie przywykł do obrazu śmierci. Ludzie mało wiedzą na tematy z dziedziny tanatologii – nauki o śmierci, jej przyczynach czy zjawiskach współtowarzyszących. Człowiek XXI wieku chce uniknąć starości i przemijania, bo boi się końca swego jestestwa. Co zrobić, by mniej bolało serce? Jak rozmawiać o śmierci z dziećmi? Milczeć i unikać tematów o ostateczności? Czy wspominać o zmarłym i narażać żałobników na cierpienie? Jak się zachować? Może lepiej w ogóle zniknąć z ich życia na czas żałoby? Płakać czy tłumić emocje w sobie? W konfrontacji z tragedią śmierci pytań jest mnóstwo. Większość badaczy, terapeutów i psychologów uważa, że można wyróżnić 3 zasadnicze etapy żałoby: faza początkowa (3-4 tygodnie po pogrzebie) – żałobnicy reagują na stratę bliskiej osoby szokiem i niedowierzaniem w realną śmierć. Odczuwają odrętwienie, chłód emocjonalny, pustkę, rozpacz, zakłopotanie. Stan ten zazwyczaj ustępuje po kilku dniach, a jego miejsce zajmuje zgeneralizowany smutek. Niekiedy żałobnik broni się przed świadomością utraty kogoś bliskiego, uciekając w alkohol, narkotyki albo pracę. Mechanizmy obronne często pojawiają się w sytuacjach silnie stresujących, ale czasami zamiast pomóc uporać się z traumą, utrudniają adaptację do nowej rzeczywistości. Zrozpaczony człowiek może szukać ukojenia w wypełnianiu codziennych obowiązków, zajęciu się domem i sprawami zawodowymi, by się zmęczyć, szybko zasnąć, nie pamiętać o śmierci i nic nie czuć. Taka strategia może pomóc na krótką metę, kiedy ból jest najsilniejszy, ale w perspektywie długofalowej negacja utraty ukochanego czy ukochanej w niczym nie pomaga, a jedynie wydłuża proces zdrowienia; faza pośrednia (3-8 miesiąc po śmierci) – okres poszukiwania nowej tożsamości i uczenia się nowych ról, np. osieroconego rodzica, wdowy, wdowca. Żałobnik obsesyjnie powraca do pewnych scen ze zmarłym, wini siebie za niedopatrzenia, szuka zrozumienia śmierci. W tym czasie może pojawić się stadium pseudoorganizacji, związane z próbą odnalezienia się w życiu oraz stadium depresji, związane z poszukiwaniem pamiątek po zmarłym i kształtowaniem negatywnej postawy wobec śmierci i przemijania; faza odzyskiwania równowagi (około roku od śmierci) – wiąże się z pogodzeniem z realną sytuacją braku bliskiej osoby i zajęciem się życiem. Jest to okres reorganizacji życia, akceptacji śmierci i kształtowania się bardziej pozytywnej postawy wobec przemijania. 2. Jak sobie pomóc w sytuacji śmierci kogoś bliskiego? Pierwszą reakcją na wiadomość o śmierci bliskiej osoby zwykle jest negacja zaistniałego status quo, ciągła wiara w to, że ukochana osoba żyje. Pierwszym krokiem procesu żałoby powinna być akceptacja realności śmierci. Nie bez znaczenia jest symbolika noszenia w czasie żałoby ubrań w czarnym kolorze, które są „niemą prośbą” o traktowanie żałobnika z delikatnością i wyrozumiałością, by poprzez mało subtelne pytania nie zadać cierpienia. Żałoba to czas potrzebny na wypłakanie łez, wykrzyczenie bólu, pomilczenie w samotności, powspominanie z przyjaciółmi. Procesu żałoby nie można przyspieszyć. Jedna osoba będzie przeżywała stratę przez rok, druga przez dwa lata, a jeszcze inna nigdy nie pogodzi się z brakiem bliskiej osoby. Trzeba pozwolić sobie na wzruszenie, bunt, gniew, huśtawkę nastrojów, płacz, samotność, ale i wsparcie rodziny czy przyjaciół. Jeśli istnieje potrzeba wygadania się i bycia wysłuchanym, trzeba się zwierzyć bez rad i pouczeń w stylu: „Czas leczy rany”, „Poboli i przestanie”. Takie truizmy wcale nie pomagają żałobnikom, a jedynie irytują. Jeżeli straciłeś bliską osobę i chcesz pomilczeć w samotności, milcz. Jeżeli jesteś świadkiem traumy kogoś w trakcie żałoby, bądź obok. Nie pytaj, nie moralizuj, nie doradzaj, nie pocieszaj, ale towarzysz i wspieraj, głaskaj, przytulaj, ocieraj łzy. Pozwól wykrzyczeć negatywne emocje. Gestami i swoją obecnością zapewnij o miłości, szacunku, zrozumieniu i zjednoczeniu w żalu. Gdy jednak okres żałoby się przedłuża, warto udać się po pomoc do psychologa, by uniknąć pseudoakceptacji śmierci, życia z udawanym uśmiechem i pękniętym sercem w środku. Czy psychoterapia pomaga w okresie żałoby? Warto poprosić o wsparcie specjalistę lub psychoterapeutę, by powrócić do pierwotnego bólu i go przepracować, szczególnie w sytuacjach, gdy śmierć była nagła, niespodziewana, np. w wyniku tragicznego wypadku albo gdy żałobnik nie zdążył pogodzić się czy przebaczyć zmarłemu. By móc wrócić do równowagi życiowej, nie można odrzucać bólu straty. Tęsknota za bliskim to naturalna reakcja. Wiąże się ona również z żalem utraty dawnego stylu życia, np. wspólnego śniadania, nocnych rozmów, wspólnych wakacji czy chociażby czytania książki we dwoje. Brakuje prostych, prozaicznych sytuacji, banalnych gestów, uśmiechu czy głosu bliskiej osoby. Po okresie głębokiego smutku przychodzi stopniowo czas na powrót do zdrowia i odnowy. Trzeba przeorganizować swoje życie na nowo i zacząć otwierać się na innych. Odnajdywanie blasków życia nie oznacza niepamięci o zmarłym i nie powinno być źródłem wyrzutów sumienia. Bezustanne pielęgnowanie w sobie cierpienia nie jest konstruktywnym sposobem radzenia sobie z tragedią i nie świadczy wcale o dozgonnej miłości wobec zmarłego. Co by nie napisać o śmierci, każdy przeżywa ją na swój indywidualny sposób, ale jeśli nie potrafi uporać się z traumą sam, trzeba poprosić o pomoc i chcieć z niej skorzystać. Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki. polecamy
Najman - Misiek z Nadarzyna za darmo. MMA VIP 4 online. Gala MMA VIP 4 w internecie za darmo? Czy dla każdego kibica dostępna będzie walka Najman - Misiek z Nadarzyna bez żadnych opłat? Sprawdzamy wszystko to, co każdy fan powinien wiedzieć przed zbliżającym się show! Misiek z Nadarzyna: walka, na którą czeka 10 styczeń 2022 11:03 Fot. zatrzymany mężczyzna, policja W środę, r., w godzinach popołudniowych rudzcy policjanci zostali powiadomieni przez lekarzy z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, że trafiło do nich miesięczne niemowlę w bardzo ciężkim stanie. W opinii lekarzy chłopiec miał ślady znęcania się nad nim. Mimo udzielonej natychmiast pomocy medycznej dziecka niestety nie udało się uratować. Policjanci natychmiast zajęli się tą sprawą i zatrzymali oboje rodziców. 30-letni mężczyzna i jego 29- letnia partnerka byli trzeźwi. Obecnie śledczy z wydziału kryminalnego Komendy Miejskiej Policji w Rudzie Śląskiej przesłuchują świadków i ustalają przyczyny oraz przebieg tego zdarzenia. Prokurator zdecydował o sekcji zwłok, jej wyniki dadzą odpowiedź na pytanie, co było przyczyną śmierci chłopca. Pod opieką rodziców była jeszcze ich 14-miesięczna córka, która po przebadaniu przez lekarza została przekazana tymczasowym opiekunom. Policja aresztowała 29-letnią Aleksandre Sz. i 30-letniego Mariusza Sz. Para jest podejrzana o brutalne znęcanie się i śmiertelne pobicie miesięcznego dziecka. W Środę w Rudzie Śląskiej chłopiec w ciężkim stanie został przetransportowany śmigłowcem do szpitala w Katowicach. Tam mimo pomocy lekarzy dziecko zmarło. Po przeprowadzeniu sekcji zwłok okazało się, że dziecko było katowane od momentu narodzin. Na jego ciele znajdowały się liczne siniaki, ślady pobicia, a nawet gojące się złamania kości nóg. Przyczyną śmierci dziecka był uraz czaszkowo-mózgowy, liczne krwiaki, złamanie kości czaszki. Oprócz świeżych krwiaków były wcześniejsze rany. Nie ma mowy, aby doszło do przypadkowego powstania takich urazów – mówi prokurator Joanna Smorczewska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Śmiertelny cios najprawdopodobniej zadał 30-latek. Miało się to wydarzyć w momencie, kiedy kobieta wyszła na spacer. Para nie przyznaje się do popełnienia żadnej zbrodni. Mariusz Sz. został oskarżony o maltretowanie i zabójstwo dziecka. Aleksandrze postawiono zarzuty znęcania się ze szczególnym okrucieństwem. – Został przeniesiony, prawdopodobnie po tym, jak ostracyzmem objęli go inni osadzeni. Ostracyzm to w tym przypadku słowo łagodne. Mężczyźni osadzeni w Areszcie Śledczym przy ulicy Siemińskiego 10 (dawna Wieczorka) w Gliwicach przywitali 30-letniego mieszkańca Rudy Śląskiej wulgaryzmami i głośnymi krzykami –było je słychać za murami, w okolicy aresztu. Inni więźniowie nie chcieli w swoim sąsiedztwie zabójcy niemowlęcia, wykazywali względem niego dużą wrogość – przekazał portal Nowiny Gliwickie. 30-latek trafił już do innego aresztu. Miejsce, w którym będzie czekał na wyrok ze względów bezpieczeństwa zostało utajnione. Źródło: / Super Express

Gala MMA-VIP już w okresie konferencji rozgrzała opinię publiczności do czerwoności po zaprentowaniu Andrzeja Zielińskiego ps. "Słowik" jako "włodarza" gali. W karcie walk znalazła się długo zapowiada walka Miśka z Nadarzyna i Marcin Najmana. Po przerwaniu walki, werdykt sędziego uznał wygraną Najmana nad Miśkiem.

Marcin Najman to w polskim sporcie postać wyjątkowa. Jakby nie patrząc od wielu lat prowadzi zawodową karierę i od niedawna jest twarzą federacji MMA VIP, na której sam występuje. Choć już kilkakrotnie zapowiadał odwieszenie rękawic na kołek, nigdy nie dotrzymał danego słowa i wciąż pozostaje aktywnym sportowcem. A jego kolejna walka się zbliża. Uczestniczył z Legią w Lidze Mistrzów i strzelił gola Realowi. Teraz zagra w IV lidze polskiej! Boniek wbił Szpilkę Najmanowi. Wszystko stało się publicznie Będzie miała ona miejsce na najbliższej gali MMA VIP, która ma się odbyć w marcu. Rywala Najmana znamy od dawna. Będzie nim Mirosław Dąbrowski, znany lepiej "Misiek z Nadarzyna". Dla 60-letniego gangstera to dość spore wyzwanie, aby przygotować się do pojedynku z bądź co bądź zawodowcem, który stoczył wiele pojedynków w karierze. To łączy Izabelę Małysz i Justynę Żyłę. Mało kto o tym wiedział, Małysz przyznał się do tego przed laty Ale i Najman nie próżnuje. Co jakiś czas na jego profilach w mediach społecznościowych można zobaczyć nagrania z sali treningowej, gdzie "El Testosteron" wylewa siódme poty. Ostatnio dołączył wideo, na którym widać jak kopie w worek treningowy. - Po jednym już chyba nie będzie co zbierać… MMA-VIP 4 nadchodzi! - napisał Najman w opisie do nagrania. Sonda Czy lubisz Marcina Najmana? Boniek zaczepił Najmana. Wspomniał o wódce I to właśnie to wideo stało się przyczynkiem do zaczepki ze strony Zbigniewa Bońka. Były prezes PZPN już nie po raz pierwszy wbija szpilkę zawodnikowi mieszanych sztuk walki. W przeszłości panowie często wymieniali zdania w mediach społecznościowych. Tym razem Boniek odniósł się do najbliższego rywala Najmana. - Przecież ten twój rywal już po 60., na ryby z nim możesz pójść, wódeczki się napić... Broń Boże nie bij go - napisał były reprezentant Polski na Twitterze. Na odpowiedź Najmana nie było trzeba długo czekać. - Zbyszku, ja odnoszę wrażenie, że on chce Tobie coś udowodnić - odpowiedział "El Testosteron" na zaczepkę Bońka.

Aktorzy na planie filmowym "Asymetrii". Już dzisiaj, 13 listopada premiera nowego filmu Konrada Niewolskiego, twórcy kultowej produkcji „Symetria”. Po 17 latach od jej premiery reżyser powraca z „Asymetrią”, która trafi na platformę 22bit.tv. W 2003 roku reżyser stworzył swoje największe dzieło – „Symetrię„.

Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...POCZTANie pamiętasz hasła?Stwórz kontoQUIZYMENUNewsyJak żyć?QuizySportLifestyleCiekawostkiWięcejZOBACZ TAKŻE:BiznesBudownictwoDawka dobrego newsaDietaFilmGryKobietaKuchniaLiteraturaLudzieMotoryzacjaPlotkiPolitykaPracaPrzepisyŚwiatTechnologiaTurystykaWydarzeniaZdrowieNajnowszeWróć naJAR| 14:33aktualizacja 11:45

Jednoosobowa mafia. Misiek z Nadarzyna (Wydawnictwo Angry Bear, 2021), czyta Marek Molak; Słuchowiska. Nędzole, słuchowisko w odcinkach zrealizowane przez Teatr Polskiego Radia Kielce, 2015. Komiks. Nędzole (adaptacja powieści Nędzole), scenariusz Robert Zaręba, rysunki: zespół, Wydawnictwo Kameleon, Radom 2016, ISBN 978-83-86383-91-7

11 zatrzymanych kiboli Wisły Kraków to efekt akcji Centralnego Biura Śledczego i małopolskiego wydziału Prokuratury Krajowej. Dobra robota? Raczej nie, bo jednak nie ujęto osoby numer jeden w gangu czyli Pawła Michalskiego ps. Misiek. Kim jest "Misiek", jak wyglądała jego kibolska przeszłość oraz jego kryminalna działalność. O jego życiu, biznesie i związkach z klubem Wisła Kraków powstał w TVN reportaż Superwizjera Szymona Jadczaka."Misiek", czyli 39-letni Paweł Michalski archiwum Polska Press1979 r. "Misiek" urodzony w KrakowiePaweł Michalski ps. Misiek z bratem Krzysztofem ps. Młody Misiek wychowywali się w robotniczej rodzinie, ale ważną rolę pełniła w niej mieszkająca pod Krakowem babcia. Mają jeszcze siostrę o rok młodszą od Pawła, która na stałe mieszka we Włoszech, tam założyła swoją pewnym momencie Misiek, chłopak po zawodówce, stał się liderem kiboli Wisły Kraków, słynnych Sharksów. Średniego wzrostu, krótko ostrzyżony, odstające uszy, wada zgryzu. Amantem filmowym nie jest, ale na markowe ciuchy np. Hugo Bossa nie są mu obce. Chyba, że ubiera podkoszulek ze zdjęciem rekina niczym z filmu „Szczęki”. "Misiek" na przywódcęMoże o tym, że "Misiek" wyrósł na przywódcę zdecydowała jego nieustępliwość i charyzma. Na filmach ze stadionowych zadym widać, jak w białym, grubym golfie pierwszy rzuca się w wir walki i na lewo i prawo rozdaje ciosy. Z tamtych burzliwych czasów ma na nogach blizny po ranach ciętych na nogach, tatuaż na lewym ramieniu z wizerunkiem Wisły Kraków i kłopoty zdrowotne prawym barkiem, którym nie zaradziła nawet poważna do kolejnej stronySharksi, czyli bojówka Wisły, jest kierowana przez "Miśka" archiwum Polska Press1993 rok pierwsze wyczyny "Miśka"Mecz Wisła-Legia. Wisła przegrywa 6:0 i spada do drugiej ligi i wielu kibiców odwraca się od swoich ulubieńców. Wtedy "szalikowcy" byli bardzo związani z klubem, interesowali się piłką. Większość starszyzny uznała, że jak się robi takie wały, to nie chodzą na mecze. Na trybunach została zgraja małolatów, którymi nie miał kto pokierować. Zaczęli sami się organizować i uznali "Miśka" za swojego lidera. Nie zważał na niebezpieczeństwo. Słynął z tego, że na meczach piłkarskich był zawsze w pierwszym szeregu zadymiarzy. Nie bał się nikogo, a gdy raz w pociągu wracał do domu pobił policjanta, który chciał go do kolejnej stronyDino Baggio (Parma) zostawiał trafiony w głowę nożem rzuconym przez Miśka screen youtube1998 r. Parma - "Misiek" rzuca nożemO "Miśku" zrobiło się głośno 20 października 1998 r., gdy pojawił się na stadionie podczas meczu, jaki Wisła Kraków rozgrywała, w ramach pucharu UEFA, z włoską Parmą. W pewnej chwili Misiek rzucił nożem z trybun i trafił w głowę włoskiego piłkarza Dino Baggio. Incydent właściwie przeszedłby bez echa, ale gdy Włosi wrócili do Italii, nagłośnili całą sprawę przez media. Okazało się, że Baggio trafił do szpitala, gdzie założono mu 5 szwów. Międzynarodowe skutki zdarzenia były poważne, szczególnie dla Wisły. UEFA ukarała klub wykluczeniem z europejskich pucharów. Władze Wisły, by ratować reputację przeprosiły Włochów za incydent i ogłosiły, że wyznaczają 5 tys. zł nagrody za wskazanie sprawcy zranienia włoskiego piłkarza. Na pieniądze połasił się inny kibic, który wskazał na "Miśka", jako tego, który zranił Włocha nożem. Kibic stał się świadkiem incognito. Za Miśkiem ogłoszono list gończy. 19- latek przypadkiem wpadł w ręce policji w grudniu 1998 r. Okazało się, że dorabiał w jednym z burdeli jako ochroniarz i woził panienki do klientów. Zatrzymano go w czarnym BMW w centrum miasta. Wtedy zaoferował zatrzymującym go policjantom łapówkę 5 tys. zł. Ci Przyznaję się jedynie do rzucania kamieniami do policjantów na stadionie w Chorzowie w maju 1998 r. Kamieni tam było dużo, nie musiałem wcale rozbijać płyt chodnikowym- powiedział na sali rozpraw. W trakcie zamieszek na chorzowskim stadionie rannych zostało wówczas 52 funkcjonariuszy. Krakowski sąd wymierzył "Miśkowi" karę sześciu i pół roku pozbawienia wolności, choć prokurator domagał się kary o dwa lata wyższej. - Oskarżony nie wykazał w toku procesu ani żalu ani skruchy. Wcześniejsze kary nie odnosiły skutku wychowawczego, dlatego ta powinna być surowa. I taka jest - mówiła do kolejnej stronyObecnie "Misiek" ma 39 lat. W trakcie swojej "kariery" był kilkukrotnie zatrzymywany. archiwum Polska Press2007 r ustawka pod Wadowicami - "Misiek" uczestniczy w bójcePo wyjściu na wolność w 2007 r. Misiek uczestniczył w bójce pseudokibiców pod Hotelem Europejskim oraz w ustawce koło Wadowic. Już wcześniej jednak był znany w do kolejnej strony"Misiek" wielokrotnie trafiał na ławy sądowe archiwum Polska Press2010 r. samochody i zarzutyZarzut oszustwa i posługiwania się fałszywymi dokumentami postawiła krakowska prokuratura "Miśkowi". Zatrzymany został wczoraj w związku ze śledztwem dotyczącym wyłudzania samochodów z wypożyczalni. Paweł Michalski działał w kilkuosobowej szajce. Według prokuratury, dostarczał sfałszowane prawa jazdy i dowody osobiste swoim wspólnikom, którzy na ich podstawie wypożyczali auta warte od 25 do 100 tys. zł. Trzy z nich policji udało się odzyskać. Pięć innych jak dotąd przepadło bez wieści. Śledztwo zawieszono z uwagi na oczekiwanie na pomoc prawną z do kolejnej strony"Misiek" w przestępczy proceder wciągnął swojego młodszego brata archiwum Polska Press2011 r. Człowiek i zeznania "Miśka"W 2011 r. kibole Wisły zakatowali maczetami widłami Tomasza C. ps. Człowiek uznawanego za jednego z liderów bojówki Cracovii. Misiek zeznawał wtedy na procesie 11 oskarżonych o pobicie Tomasz C. – Nie znałem zabitego, nie wiem, czy się z nim kiedykolwiek zetknąłem – nie krył „Misiek” jako świadek. Sędzia pytała go co robił 17 stycznia 2011 r., gdy doszło do ataku na Tomasza C. "Misiek" zeznał, że był wtedy w hotelu w Zakopanem z rodziną i znajomymi. Potwierdził, że zna oskarżonych.– Jednych z meczów Wisły, innych wizerunki widział w internecie i gazetach, jednego pamięta z więzienia. – Coś złego dzieje się w mieście, to winny jest "Misiek", który 15 lat temu rzucił nożem we włoskiego piłkarza – ironizował Michalski. Przy okazji podał, że nie zjawił się na wcześniejszy termin rozprawy, bo został zatrzymany przez policjantów w nieoznakowanym radiowozie. Sąd z tego powodu anulował mu karę grzywny, bo uznał, że usprawiedliwił swoją nieobecność. Pytany odpowiedział, że nie słyszał, by był jakiś przywódca pseudokibiców Wisły. – Na stadionach kluby mają swoje stowarzyszenia kibiców, które mają swoich prezesów i statut zatwierdzony w sądzie - "Człowieka" - świadek "Misiek" mówił, że nie znał Tomasza do kolejnej stronyMiędzy innymi z jego powodu skończyła się "zgoda" z Lechią Gdańsk archiwum Polska Press2013 r. "Misiek" kradnie maczetyW 2013 r. Misiak dał o sobie znać, gdy z Tomaszem P. i Grzegorzem Z. ps. „Zielak” ukradł maczety ze sklepu w Modlniczce warte 441 zł. Cała trójka została za to skazana na kary po pięć miesięcy więzienia. Paweł M. przekonywał, że niczego nie Mam dobrą sytuację materialną, prowadzę własną działalność gospodarczą i nie potrzebuję kraść. To co zrobiliśmy to miał być głupi żart – mówił. Wcześniej rozkręcił na Wiśle Kraków siłownię White Star Power i sekcję Trenuj Sztuki Walki przy Towarzystwie Sportowym Wisła. Gdy z hipermarketu w Modlniczce z dwoma wspólnikami ukradł maczety za 400 zł prokurator prześwietlił jego majątek. Okazało się, że „Misiek” ma mieszkanie za 400 tys. zł, motorówkę za 100 tys. zł, skuter wodny za 40 tys. zł, motocykl za 20 tys. oraz zarobki około 10 tys. zł miesięcznie. Rozkręcił swoją firmę budowlaną i transportową. Podobnie o przestępstwie mówił oskarżony Tomasz P., on też prowadził firmę i „ma na życie dla siebie i rodziny”. Kraść nie musi. Tak samo jak trzeci z oskarżonych Grzegorz Z., karany za narkotyki menadżer w klubie. Tomasz P. był skazany w przeszłości na 10 lat więzienia za zabójstwo kibica Arki Gdynia. W marcu 2003 r. we Wrocławiu podczas ustawki kilkuset kiboli Tomasz P. zadał śmiertelny cios Mariuszowi B. „bez powodu, w amoku walki”. Warunkowo opuścił więzienie w 2010 r. ledwie po odbyciu połowy kary. Zobacz też: "Misiek", czyli kibol jedzie swoim porsche po maczety [ZDJĘCIA Z DERBÓW]Przejdź do kolejnej strony"Misiek" w przestępczy proceder wciągnął swojego młodszego brata archiwum Polska Press2017 r. "Młody Misiek" i SharksW latach 2013-2016 na Prądniku Czerwonym w Krakowie rządziła gang kiboli Wisły Kraków pod wodzą Krzysztofa M. ps. Młody Misiek. Za swoje wybryki poddał się karze 7 lat i 2 miesięcy więzienia. Drugi z liderów kibolskiej bojówki Sharks Patryk K. ps. Mietek znajdzie się za kratkami przez 7 lat. Obaj zapłacą też po 5 tys. zł właścicielom mieszkania przy ul. Dobrego Pasterza, które w 2014 r. podpalono na zlecenie tych oskarżonych. 6 tys. z tego samego powodu zapłaci ich wspólnik Bartłomiej S. Krzysztof M. miał w sumie 19 zarzutów, a drugi z liderów „Mietek” o 7 więcej: narkotyki: udział w gangu, zlecanie podpaleń, napadów i wymuszeń. Są twardzi nie przyznali się do winy. Śledczy zarzucali im obrót narkotykami o wartości około 400 tys. zł, czyli kokainą szacowaną na 198 tys. zł, mefedronem (50 tys. zł), konopiami (85 tys. zł) i pochodną amfetaminy (3300 zł).Zobacz też: Kraków. Krzysztof M. ps. "Młody Misiek" poddaje się karze 7 lat 2 miesięcy więzieniaPrzejdź do kolejnej stronySharksi, czyli bojówka Wisły, jest kierowana przez "Miśka" archiwum Polska Press2018 narkotyki i gang11 zatrzymanych kiboli Wisły Kraków to efekt akcji Centralnego Biura Śledczego i małopolskiego wydziału Prokuratury Krajowej. Robra robota? Raczej nie, bo jednak nie ujęto osoby numer jeden, czyli Pawła Michalskiego ps. Misiek. O tym, że w tej sprawie zawiodło rozpoznanie, albo realizacja samej akcji mówią anonimowo prokuratorzy od lat ścigający kiboli Wisły i Cracovii. Dziwią się, że ich koledzy z Prokuratury Krajowej przedstawiają sprawę jako jest „Misiek”? - Rozbito gang, to gdzie jest jego lider. Zwiał? Ukrył się? A może został przez kogoś ostrzeżony - zastanawiają się. Tym bardziej, że „Misiek” to powszechnie znana w mieście persona i łatwa do rozpoznania. Prokuratura Krajowa 21 maja komunikat z akcji zatytułowała „Zatrzymania członków krakowskiej mafii”. Nieoficjalnie wiadomo, że zarzuty dotyczą handlu ponad 20 kg narkotyków i działalności gangu od 2006 r. Pięć osób ma zarzuty kierowania zorganizowaną grupą przestępczą. To oznacza, że oprócz lidera „Miśka” tworzyły coś na kształt zarządu w przestępczym biznesie, który na bieżąco nadzorował obrót marihuany, kokainy, amfetaminy oraz mefedronu. Śledczy podają, że kibole mieli specjalny sposób porozumiewania się, podzielili też miasto na sfery wpływów. Przykładowo za Nową Hutę i handel narkotykami odpowiadał Łukasz W. ps. Wiśnia . Grozi im do 15 lat więzienia,Z reportażu Szymona Jadczaka w ostatnim programie Superwizjer wynika, że Misiek zwyczajnie odleciał do Włoch rejsowym samolotem z Balic. Dwa dni przed wielką akcją CBŚ wymierzoną niego i jego gang. Policja podawała, że w akcji wzięło udział 1000 funkcjonariuszy. Prokuratura rozesłała dwa listy gończe, za osobami, których nie zatrzymano: Pawłem B. i za Miśkiem. Za kratki trafili za to Łukasz W. ps. Wiśnia, Maciej S. ps. Bakster i Piotr O. ps. Orzech. „Bakster” zasłynął trzy lata temu rozróbą w jednym z lokali w Zakopanem. Z kolei „Orzech” został skazany na udział w ustawce w Nowej Hucie. Z jego ręki zginął wtedy Jakub M. ps. Makos. Piotr O. za to usłyszał wyrok 6 lat więzienia. Czytaj także:Brutalny gang w Wiśle Kraków? Klub reaguje na zarzuty [FAKTY, POLEMIKI]Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera Policja prowadzi dochodzenie w sprawie zabójstwa Jacka Rudnickiego. W niedzielę nad ranem znaleziono syna polskiego lekarza i działacza polonijnego prof. Marka Rudnickiego, ze śmiertelnymi ranami postrzałowymi. Czy jego śmierć była przypadkowa czy powiązana z serią kradzieży samochodów? A może doszło do zaplanowanego morderstwa? Wczoraj pisaliśmy o tragicznej śmierci Jacka
Paweł M. "Misiek" w czarnej bluzie z białymi napisami. fot. PolskapressePodczas ostatnich derbów kibice Wisły byli wyjątkowo spokojni. Bo "Misiek" im tak kazał. Kim jest człowiek, który trzyma w ryzach grupę brutalnych chuliganów? - zastanawiają się Marta Paluch i Katarzyna M., pseudonim "Misiek". 34-letni kibol, były więzień, absolwent zawodówki ślusarskiej jeżdżący samochodami wartymi kilkaset tysięcy złotych. W zgodnej opinii policjantów i ludzi znających środowisko pseudokibiców: nieformalny herszt chuliganów Wisły. Człowiek, którego słowo może sprawić, że brutalna wojna toczona na ulicach Krakowa przez bandytów identyfikujących się z Wisłą i Cracovią pochłonie jeszcze więcej ofiar. Lub - że w końcu przestaną w niej ginąć ludzie. "Misiek" zaczął pojawiać się na stadionie już jako małolat. Konsekwentnie budował swoją pozycję. W bójkach pierwszy rzucał się w wir walki. Nie patrzył, czy reszta biegnie za nim. Wokół niego wyrosła grupa wiernych "żołnierzy". Dziś, gdy wielu czyha na jego życie, nie odstępują go. "Miśka" rzadko można spotkać samego. Dla bezpieczeństwa często zmienia adresy. Wybiera drogie, ekskluzywne, strzeżone "sharksów", jedną z najgroźniejszych bojówek pseudokibiców w Polsce. Jest brutalny, ale też bystry i cwany. Ma intuicję. I maczet na stuleciePo Krakowie chodzi taka plotka: na stulecie Wisły Misiek kupił małolatom sto maczet. Taki miał gest. I wcale nie jest to bardzo To jest megainteligentny psychol - śmieje się Mariusz, kibic Wisły. - Ma świra na punkcie klubu. Młode chłopaki są za nim. Życie by za niego oddali. Jak Misiek robił coś grubszego, jakiś wjazd na osiedle, to ktoś się za niego podkładał. Małolat przychodził na policję, brał akcję na siebie, a "Misiek" był czysty - dodaje Mariusz. Policjanci często podejrzewali go o różne przestępstwa, ale udowodnić udało się tylko kilka. Krakowskim śledczym "Misiek" jest znany od lat 90. Pierwszy wyrok usłyszał w 1997 r. Ale dopiero rok później stał się "sławny".Usłyszała o nim cała Polska. Podczas meczu Wisły z Parmą, jesienią, rzucił składanym nożem, tzw. motylkiem, w głowę włoskiego piłkarza Dino Baggio. Drużyna z Krakowa została wykluczona na rok z rozgrywek europejskich. Był to wielki cios dla Wisły, która zdobyła mistrzostwo Polski, a przez tę karę nie mogła wziąć udziału w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Misiek został za ten rzut skazany na 6,5 roku więzienia. Podobno to nie Baggio miał być celem, ale inny piłkarz, który sfaulował naszego zawodnika... W 2006 r. Paweł M. dostał wyrok łączny - siedem lat odsiadki za atak nożem i udział w zbiegowisku we krwiDo więzienia szedł już jako lider "Sharksów" - brutalnego, świetnie zorganizowanego gangu kiboli, który "Misiek" zaczął budować w latach 90. Wtedy "Sharksi" nie byli jeszcze groźni. Stopniowo, krok po kroku, zyskiwali pozycję. I złą sławę. - Wcześniej na Wiśle nie było zorganizowanej ekipy, hermetycznej grupy - mówi Wiktor, który zna "Miśka" z tamtych lat. - "Sharksi" wpasowali się w lukę pokoleniową, kiedy starsi zaczęli się wykruszać. Okazało się, że to właśnie te małolaty są zdolne iść na walkę z Cracovią, przeciwstawić się. A Cracovia używała noży, rządziła wtedy w mieście - opowiada. "Misiek" zdobył szacunek stadionowych bandytów dzięki swojej postawie podczas zadym. Po prostu był najbrutalniejszy. - Jeśli pytasz, czy "Misiek" jest psycholem, to tak, jest - przyznaje Remek z Olszy, który zna Pawła M. od dziecka. - Na zadymie bywało, że myślałem sobie "k..., ja p..., weźcie już gościa zostawcie", a "Misiek" z ekipą dalej katowali: kopali po głowie, brzuchu, do nieprzytomności. Nie miał skrupułów, żeby komuś tasakiem przyp... w akcja z Łodzi: "Sharksi" jadą na mecz, jest ich 25, wysiadają w Koluszkach. Biją młodych kibiców Widzewa, zabierają im szaliki. Za chwilę na stację wjeżdża kolejny pociąg. I wysiada z niego 70 kiboli łódzkiej drużyny. - Ubieramy te szaliki, podchodzimy do nich ze "sprzętem" i atak - opowiada Remek. - Tak musieliśmy ich lać, żeby ich rozp..., żeby już nam nie dali rady. Jednego gościa z Widzewa prawie oskalpowali. To znaczy nie zdjęli mu skóry, tylko tak mu p... kątownikiem w głowę, że aż mu się włosy podniosły. "Misiek" nawet na zadymie kontroluje sytuację. Nie wpada w Pamiętam, gdy na stadionie w Chorzowie "Misiek" lał się z policjantami - opowiada Michał, kolega z jego rodzinnej dzielnicy, Olszy. - "Sprzętu" nie dało się wnieść, więc pasem, kamieniami, deską. Sam też ryzykował, bo policja strzelała gumowymi kulami, gość od nas stracił oko. A "Misiek" szedł na pierwszy ogień. To dowodzi odwagi, nie?Szanuje pracę policji"Misiek" ma także inną twarz. Wpatrzeni w niego młodzi pseudokibice dali się ponieść jego charyzmie. - Ekipa Wisły to były chamy, jeden drugiemu robił pod górkę, wyśmiewał, dołki kopał, kozaczył, co to on nie jest - twierdzi Remek. - Gdy byłeś młody, nikt się z tobą nie liczył: "małolat wyp... z auta!". Misiek był inny, przyjacielski. Nikogo nie gnoił, nie dawał odczuć, że jest lepszy. Fajny z niego gość. Mariusz: - Spotkałem go kilka razy poza stadionem. Zawsze się witał: siema, co tam małolat, na meczu byłeś? Onieśmielony się czułem, że z nim gadam. Dla wielu to marzenie. Nie odbiło mu, jak innym, którzy osiągną sukces i udają, że nie poznają dawnych oficjalnych kontaktach ze stróżami prawa - pełna 2009 roku dostał zakaz stadionowy na dwa lata, na wszystkie mecze w Polsce. Policjanci przyznają, że za każdym razem stawiał się na komisariacie. - Spokojny, nie robił problemów - W kontaktach z nami był wyluzowany, żeby nie powiedzieć - wesoły. Pamiętam, że bez obciachu jeździł drogimi autami - audi Q7, bmw X6 bez prawa jazdy. Za każdym razem, gdy policjanci go legitymowali, płacił mandat. A zawsze dawali mu najwyższy, 500 zł. Nawet okiem nie mrugnął - mówi krakowski policjant. - Zachowywał się tak, jakby... nie tyle szanował pracę policjantów, ile przyjmował do wiadomości ich rolę i swoją. Poza tym, dla niego to nie była suma warta załamywania rąk - wierzyć deklaracjom składanym przez "Miśka" podczas śledztwa, firma, którą prowadzi, przynosi mu 10 tys. zł dochodu miesięcznie. Jakie są jego prawdziwe dochody i z jakich źródeł je czerpie? Policja ma podejrzenia, ale przez wiele lat nie zebrała dowodów, które pozwoliłyby postawić go przed sądem. - Zawsze był pewny siebie. Tak jakby wiedział, że będzie bezkarny - mówi jeden ze marcu 2011 roku "Misiek" został zatrzymany razem z czterema innymi osobami. Dostali zarzuty posługiwania się podrobionym dowodem osobistym i oszustw na szkodę wypożyczalni samochodów. - Obciążył go zeznaniami jeden z podejrzanych - informuje Mariusz Boroń, szef Prokuratury Rejonowej Kraków-Prądnik Biały. - Ostatecznie, wobec trzech z nich, w tym Pawła M. w czerwcu 2013 roku umorzono postępowanie. Człowiek, który obciążał Pawła M., stwierdził, że się pomylił - dodaje prokurator. Misiek miał również alibi. W czasie kradzieży był we Włoszech. Czasy dresów ma za sobąPaweł M. jest średniego wzrostu, masywny, muskularny. Jest częstym bywalcem siłowni. Odstające uszy, jasne oczy, ogolony na zero. Zwracają uwagę grube, mięsiste wargi, dolna jest wywinięta na ta postać zapakowana jest w drogie, markowe ubrania: eleganckie dżinsy, modne koszule, czarna skóra. Czasy dresów z trzema paskami dawno ma za "Miśka" może być myląca. Bo na pierwszy rzut oka nie wygląda na bystrzaka. - Gdy go pierwszy raz zobaczyłem, pomyślałem: duży człowiek z małym rozumkiem - mówi krakowski to pozory. Bo głowę "Misiek" ma nie od parady. - Gdyby nie był inteligentny, nie doszedłby do takiej pozycji. Może nie jest typem intelektualisty, ale jest bystry, zaradny. Ma intuicję - mówi Michał, kolega z dzielnicy. Dziwna wpadkaNa początku września policja znów zatrzymała "Miśka". Podjechał pod market budowlany białym porsche panamera. Z sześcioma tysiącami złotych w kieszeni. Wszedł z kolegami do sklepu i... wyniósł kilka karczowników (maczety do krzewów). Tłumaczył później, że chciał zrobić żart ochroniarzom. Ale w środowisku kiboli pojawiły się inne teorie. Że zależało mu na tym, żeby na jakiś czas zniknąć. Albo potrzebował alibi. Albo chciał skontaktować się z kimś w kryminale. Jedno jest pewne: to nie jest człowiek, który dałby się tak głupio złapać. Został wypuszczony, bo policjanci zatrzymali gotówkę, którą miał przy sobie na poczet przyszłej kary. W sobotę był na meczu Cracovia - Wisła. Wcześniej miał obiecać władzom Wisły, że derby przebiegną spokojnie. Słowa dotrzymał.*Imiona znajomych Miśka zostały zmienione.
NXHiek9.
  • y5picl3nt4.pages.dev/67
  • y5picl3nt4.pages.dev/223
  • y5picl3nt4.pages.dev/53
  • y5picl3nt4.pages.dev/28
  • y5picl3nt4.pages.dev/383
  • y5picl3nt4.pages.dev/68
  • y5picl3nt4.pages.dev/9
  • y5picl3nt4.pages.dev/286
  • y5picl3nt4.pages.dev/171
  • misiek z nadarzyna śmierć syna